piątek, 10 lutego 2017

Rozdział 5

Wchodzę do ciemnego pomieszczenia, z jednym oknem, które jest zasłonięte pancerną zasłoną, w pokoju stoji duże łóżko i szafa... Jest tak jak w Wiosce Zwycięzców.
Rzucam moją walizkę w kąt, zapalam światło i idę do łazienki się odświeżyć.
Wchodzę do niej widzę dużą wannę wielkie lustro, a pod nią umywalkę i mnóstwo szafek i szuflad. Mam ogromną chęć zanurzyć się w ciepłej wodzie. Idę więc pośpiesznie po rzeczy z walizki, którą zostawiłam w pokoju i zabieram czyste ubrania. Ciemne spodnie, zieloną bluzkę do kompletu z szarym wełnianym swetrem i idę do, uszykowanej już wcześniej kąpieli.

Woda jest ciepła, a piana, która zrobiła się przez olejek, który znalazłam w jednej z szafek. Nienawidzę takich kąpieli, wolę zimny prysznic, ponieważ w tedy nie myślę o tych wszystkich ludziach, którzy zginęli przeze mnie. Niestety, całą resztę dnia tak spędzam, na tym całym rozmyślaniu. Mam ochotę.... Nawet nie wiem na co mam ochotę, jestem tu wyrzutkiem i mogłam nie przyjeżdżać i pozwolić, aby ci terroryści zrobili ze mną to samo co z tymi innymi ludźmi w galerii. Kolejni zabici i może znowu przeze mnie. Czuje jak zimne łzy spływają po moich policzkach. To znak, że czas już wychodzić, powoli wstaję pozwalając ciepłej wodzie ocieknąć z mojego ciała ,jedną nogą przysuwam małe niebieskie coś, które chyba służy do tego, aby po kąpieli nikt się nie poślizgną na płytkach. Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym się znajduję lecz nie widzę ani jednego ręcznika, zaczynam szybko przeszukiwać szafki i szuflady, ale jak na złość nie ma żadnego ręcznika. Próbuje sobie przypomnieć czy wzięłam jakiś z domu, niestety Haymitch kazał mi się tak szybko pakować, że wzięłam tylko ubrania z szafy, łuk, broszkę z Kosogłosem i perłę od Peety.... Peeta tęsknie za nim jeszcze bardziej, kiedy jest blisko mnie, ponieważ nie mogę do niego podejść i bez karnie go przytulić czy pocałować, chociażby w policzek. Dzisiaj kiedy lecieliśmy poduszkowcem, miałam lekkie obawy, że Peeta się na mnie rzuci tak jak w Trzynastce lecz po tym jak go zobaczyłam to poczułam, taki przypływ ciepła w środku, miałam nie małą ochotę podbiec do niego i przytulić tak mocno jak jeszcze nigdy. Czuję jak się trzęsę z zimna, jak tak rozmyślałam to moje ciało w większości wyschło, więc mogę już założyć ubranie i zobaczyć resztę domu.

Otwieram drzwi do pokoju, a fala ciepłego powietrza oraz zapach... Serowych bułek????? Nie mam zielonego pojęcia gdzie mam iść, dlatego też idę za tym cudownym zapachem. Po drodze do kuchni mijam kilka pokoi, chyba łazienkę i jakiś schowek. Kiedy dochodzę do schodów, które prowadzą na dół, widzę jak z jednego z pokoi wychodzi Haymitch, który mnie dostrzega i kiwa głową przecząco, lecz ja nie mam pojęcia o co mu chodzi. Nie zastanawiając się dłużej omijam Haymitch'a i schodzę na dół do kuchni.
Wystrój kuchni jest... normalny taki jak wszystkie kuchnie. Obok okna są jakieś otwarte drzwi, myślę że jest to jakiś schowek, czy coś w ten deseń. Nagle z niego wychodzi Peeta, bez niczego... Znaczy bez koszulki. Chcę wyjść z kuchni, ale nagle czuje uderzenie i tracę przytomność.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Mam nadzieję, że pomimo naszej nie obecności rozdział Wam się spodoba.~~P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz